Otóż mam takie pytanie, znajomy podłączył do swojej Octavi I 1,9 tdi ładowarkę do telefonu, (na włączonym silniku) po przejechaniu ok 150 m samochód zgasł, nie dało się go w żaden sposób odpalić (próbowal nawet z pychu). Zapaliła się kontrolka ładowania akumulatora. Dodam ze od kilku miesięcy był problem z kontrolka silnika, dosć popularny jak się dowiedzialem, mianowicie skoda nie jedzie wiecej jak 110km/h. Moje pytanie brzmi, czy ładowarka mogła aż tak napsocic? Wydaje mi się ze gniazdo zapalniczki ma osobne bezpieczniki i nic takiego nie ma prawa miec miejca, poza tym gdyby ładowarka byla uszkodzona, to najprawdopodobniej ucierpialaby bateria od telefonu lub nie działała by wogle. Dodam ze po podłączeniu do gniazda ładowarka normalnie ładowała telefon.
Ładowarka raczej nie mogła nic spsuć poza przepalonymi bezpiecznikami, no chyba że kroś wsadził bardzo duży bezpiecznik i zwarcie mogło pójść gdzieś dalej.
Jeżeli pali się kontrolka ładowania aku (cały czas) nawet na włączonym aucie to ja bym polecił sprawdzenie alternatora jakiemuś elektrykowi bo prawdopodobnie szczotki się skończyły, lub ewentualnie zepsuł się moduł prostowniczy.
Dziękuję za szybką odpowiedz.
Też mi się tak wydaję, że nie ma tu żadnego powiązania, lecz ten dziwny zbieg okoliczności skłonił mnie to utworzenia tego tematu. Gdyby ktoś miał jeszcze coś do dodania, będę wdzięczny. Pozdrawiam
Fakt, szczotki mogły polecieć na alternatorze. drugie to masz też zapieczone kierownice na turbinie najwidoczniej, ale od tego auto nie gaśnie, ale jest mułowate. Trzeba podłączyć furkę pod komputer i odczytać błedy, bo tak to można wróżyć z fusów
Komentarz